Luděk V.
Zweryfikowana opinia (Invia.cz) Data pobytu 13.4. - 20.4.2025 Oceniono: Kwiecień 2025
Onatti Beach Resort Ocena: 4/5 Egipt, Marsa Alam
Chyba że po prostu mieliśmy pecha, to ten tzw. hotel 4* nie jest ogólnie dobrym wyborem. Zaraz po zameldowaniu zgłosiliśmy problem z lampą stołową (migotała), która stanowiła jedyne oświetlenie w części dziennej bungalowu, papier toaletowy w toalecie był zużyty w 2/3, kosz na śmieci był brudny, a pod łóżkiem znajdował się brud i kurz. Wszystko to można rozwiązać przy odpowiednim podejściu ze strony personelu, nie powinno to stanowić problemu. Spodziewaliśmy się, że meble i wyposażenie będą starsze, tak jak opisano w recenzjach. Toaleta, która nie spłukuje? Mieliśmy do czynienia z recepcją od 21:30 do 1:00 w nocy, nie można ufać obietnicom: „Ktoś przyjdzie za 5 minut, poczekaj w pokoju”. Wystarczyło powiedzieć: „Ktoś przyjdzie to obejrzeć rano” i już byliśmy gotowi do działania. Internet był dostępny tylko w lobby, niestety co chwilę się rozłączał, nie działał przez godzinę, potem działał przez 10-15 minut, itd., itd. Plaża jest czysta, są parasole, leżaki, ręczniki (wszystko bezpłatne), jednak wiele leżaków jest zepsutych i trzeba ich szukać. Molo było zamknięte przez cały tydzień (fale, czerwona flaga), można było zejść po schodach na odcinku około 1/4 długości molo do morza, gdzie znajdowały się ławice ryb, płaszczki, a wieczorem ryby skrzydlice, a nawet ośmiornice. Można też wejść bezpośrednio z plaży do morza (potrzebne są buty do wody), ale woda sięga tylko do kolan, do połowy uda. Można trochę popływać, ale morze jest tu pozbawione życia. Snorkeling przypomina krajobraz księżycowy. Jedzenie było monotonne, bez zachwytu, ale zawsze można było wybrać coś z menu.
Chyba że po prostu mieliśmy pecha, to ten tzw. hotel 4* nie jest ogólnie dobrym wyborem. Zaraz po zameldowaniu zgłosiliśmy problem z lampą stołową (migotała), która stanowiła jedyne oświetlenie w części dziennej bungalowu, papier toaletowy w toalecie był zużyty w 2/3, kosz na śmieci był brudny, a pod łóżkiem znajdował się brud i kurz. Wszystko to można rozwiązać przy odpowiednim podejściu ze strony personelu, nie powinno to stanowić problemu. Spodziewaliśmy się, że meble i wyposażenie będą starsze, tak jak opisano w recenzjach. Toaleta, która nie spłukuje? Mieliśmy do czynienia z recepcją od 21:30 do 1:00 w nocy, nie można ufać obietnicom: „Ktoś przyjdzie za 5 minut, poczekaj w pokoju”. Wystarczyło powiedzieć: „Ktoś przyjdzie to obejrzeć rano” i już byliśmy gotowi do działania. Internet był dostępny tylko w lobby, niestety co chwilę się rozłączał, nie działał przez godzinę, potem działał przez 10-15 minut, itd., itd. Plaża jest czysta, są parasole, leżaki, ręczniki (wszystko bezpłatne), jednak wiele leżaków jest zepsutych i trzeba ich szukać. Molo było zamknięte przez cały tydzień (fale, czerwona flaga), można było zejść po schodach na odcinku około 1/4 długości molo do morza, gdzie znajdowały się ławice ryb, płaszczki, a wieczorem ryby skrzydlice, a nawet ośmiornice. Można też wejść bezpośrednio z plaży do morza (potrzebne są buty do wody), ale woda sięga tylko do kolan, do połowy uda. Można trochę popływać, ale morze jest tu pozbawione życia. Snorkeling przypomina krajobraz księżycowy. Jedzenie było monotonne, bez zachwytu, ale zawsze można było wybrać coś z menu.
Zakwaterowanie
Zakwaterowanie: mieszkaliśmy w bungalowie z widokiem na morze. Meble były naprawdę stare, ale materace były twarde, twarde i całkowicie wystarczające. Klimatyzacja działała, chociaż po 15 minutach zaczęła terkotać, trzeba było ją wyłączyć i dać jej odpocząć. Z prysznica wydobywało się zaledwie kilka kropel wody. Bałabym się tam wejść bez butów do wody lub klapek. Ale to tylko moje subiektywne odczucie. Sprzątanie odbywało się codziennie, dano nam 2 x 0,5 butelki wody, ile chcieliśmy, i taki sam papier toaletowy. Musiałeś ich złapać kilka razy, żeby chociaż napełnić toaletę (lepiej wziąć zapasową z domu). Programy w telewizji? Opis hotelu różni się od rzeczywistości, ale no cóż, pojechaliśmy do Egiptu dla morza, a nie dla pudełka...
Wyżywienie
Naprawdę bardzo, bardzo, bardzo nudne i powtarzalne. Jak wszyscy piszą: możesz wybierać, głodny raczej nikt nie będzie. Dania główne zazwyczaj składały się z: wołowiny lub mięsa mielonego (hamburgerów lub klopsików), kurczaka i ryby. Lubię ryby, ale jadłem je tu tylko dwa razy, twierdząc, że za pierwszym razem nie były dobre i że za drugim razem będą lepsze. Nie, było nadal tak samo. Ryba tutaj jest podawana w taki sposób, że to po prostu jakieś tanie części ryby (pangas, talapia... Nie potrafię ich rozpoznać, nie chcę nikogo urazić) zanurzone w jakimś rdzawo-pomarańczowym cieście o mętnej konsystencji. Byłem w Egipcie wiele razy, to mnie zaskoczyło, a raczej rozczarowało. Pieczonego kurczaka kroimy na kawałki i kładziemy na talerzu jako przysmak, ale oczywiście można dodać więcej. Prawie każdego wieczoru odbywał się grill (kurczak lub naleśniki/burgery). Nie wiem, czy kucharz dawał komuś jakieś sygnały dymne podczas grillowania (tak mi się wydawało), ale zawsze udawało mu się niezawodnie zrobić czarnego kurczaka :-( Albo niedogrillowanego, albo przypalonego. My woleliśmy wersję czarną, z zeskrobaną spaloną częścią, ale naprawdę nie trzeba tego robić. Często brakowało talerzy i sztućców (tak, przynieśli je po jakimś czasie), serwetki papierowe rozdawano tak, jakby były ostatnimi sztukami z miesięcznej racji, inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć. Z napojów białe i czerwone wino (bez różnicy w smaku, tylko w kolorze), cola, sprite, tonik i woda w zbiornikach (dolewana z beczek, więc się nie martw) i jakiś sok (nie próbowałem, nie chcę oceniać). Napoje alkoholowe - jak wszędzie indziej: rum, brandy, whisky, ouzo, gin, wódka, piwo. Może o czymś zapomniałem, ale to nieważne, po prostu w Egipcie smakuje inaczej. Ja pozytywnie ocenić bar na plaży, w którym codziennie (od 12:00 do 13:00) serwowano pizzę, bajgle z kiełbasą i warzywami, smażono cukinię, bakłażany i podgotowane ziemniaki. To nas zabolało, nie chcieliśmy stać w kolejce po lunch w stołówce, gdzie woleliśmy pójść później - nikomu niczego nie brakuje, jedzenie jest uzupełniane. W menu jest sporo sałatek warzywnych, ale te dobre znikają szybko, a ludzie ostrożniej wybierają pozostałe. Owoce: pomarańcze, arbuz, 1 banan.
Obsługa w hotelu
Z recepcjonistkami można porozumieć się po angielsku i niemiecku, a my podszkoliliśmy też znajomość języka rosyjskiego, który jest tam dość często słyszany. Nie zauważyłem różnicy między językiem rosyjskim i ukraińskim. Sądząc po paszportach na recepcji, powiedziałbym raczej, że był to język ukraiński. Odpowiednio WiFi w hotelu. odbiór, bardzo słaby, ale gdzieniegdzie działał przyzwoicie. Recepcja (zwykle) nie zajmuje się zbytnio skargami, raczej mówi: „Wszystko w porządku, poczekaj, za chwilę będzie dobrze, ktoś przyjdzie i to naprawi, poczekaj 5 minut...”. Nie próbowaliśmy korzystać z siłowni, nie wiem, czy jest tam stół do tenisa stołowego lub bilardowy, nie widzieliśmy go. Na plaży gra się w bule i siatkówkę (jeśli są chętni), w przeciwnym razie animatorzy zapraszają na aqua aerobik, aqua gimnastykę, piłkę wodną... Animatorzy - młodzi ludzie, starali się, nie byli nachalni i potrafili przygotować wieczorny program. Zrobili naprawdę dobry pokaz fakirów i pokaz ognia, muszę przyznać, że warto było to zobaczyć, było karaoke i kilka dyskotek... Nie trwało to zbyt długo, ale i tak należą im się brawa, są naprawdę utalentowani.
Plaża
Plaża czysta, piaszczysta. Czasami musieliśmy zbierać niedopałki papierosów wokół leżaków, aby nie psuć atmosfery „leżanki opalającej”. Leżaków było mnóstwo, ale wiele z nich było zepsutych, na przykład nie dało się podnieść zagłówka albo sprężyny były zepsute... Poranne manewry polegały po prostu na znalezieniu na plaży trzcinowego płotu z parasolem, sprawdzeniu stanu leżaków, przestawieniu ich, wymianie karty na ręczniki, uporządkowaniu „swojej” przestrzeni i cieszeniu się egipskim słońcem. Na plażę poszliśmy około godziny 9 rano, o tej porze można było znaleźć miejsce w drugim rzędzie od morza; Nie jesteśmy typem ludzi, którzy kładą ręcznik lub krem z filtrem na leżaku wcześnie rano, a potem wracają później... Morze jest czyste, ale niestety znika w nim życie, to już nie jest to samo Morze Czerwone, które pamiętałem 10 lat temu. Korale na plaży są martwe, tzn. bez życia. Nie mogliśmy zwiedzić rafy koralowej, która powinna znajdować się na końcu molo, ponieważ molo było zamknięte przez cały tydzień (wiatr, fale, czerwona flaga). Jakkolwiek tragicznie by to nie brzmiało, można było nurkować z rurką przy schodach od molo (100 m od plaży), gdzie przebywały ryby. Może mogliśmy pójść gdzie indziej, nie wiem. Na plaży odbywały się pewne zajęcia, myślę, że bar na plaży był otwarty od 10:00 do mniej więcej 17:00, gdy słońce już częściowo zachodziło. Zdecydowanie potrzebujesz butów do wody, aby uniknąć skaleczenia się o ostre skały i koralowce.
Ta recenzja została automatycznie przetłumaczona za pomocą Google Translate
Czy ta recenzja była pomocna? (0) (0)